Układając choreografię odkryłam specyficzną trudność w nauce burleski dla osób przyzwyczajonych do sekwencji ruchów zamkniętych w rozliczeniu na 8. Kiedy dopasowuje się taniec do muzyki, rozliczenie schodzi na dalszy plan, bardziej liczą się solówki instrumentów, wokal itp. Nagle okazuje się, że akcent wypada na najsłabszą w teorii część taktu albo sekwencja, zamiast zamknąć się w ósemce, rozrasta się jedenastki i ani myśli się zredukować :). Na szczęście dziewczyny świetnie sobie poradziły z zawiłościami wokalu X-Tiny i przebrnęły przez moje wszystkie pomysły-wymysły, z charlestonem włącznie:).
Czułam, jak z minuty na minutę entuzjazm na sali rośnie. Cieszyłam się, że większość uczestniczek tańczyła w spódniczkach, pomalowała paznokcie na czerwono. Myślę, że na następnych warsztatach do spódnic dołączą czerwone usta, obcasy, może nawet gorsety...
Warsztaty zakończyłyśmy stretchingiem do piosenki, która nadawałaby się na tło muzyczne do burleskowego numeru. Co widać przy zamkniętych oczach, kiedy słucham tego numeru? Na razie widzę pusty bar na plaży w miesiącu poza sezonem, szkło na barze lekko dźwięczy przy podmuchach wiatru, serwety na stołach unoszą się, zamyślona barmanka siedzi za barem z książką. Może za jakiś czas uda mi się zobaczyć coś innego, bardziej... tańczonego:)? Niezależnie od wszystkiego piosenka jest cudowna.
0 komentarze:
Prześlij komentarz