niedziela, 22 lipca 2012

Portrait of a lady...

Podobno najtrudniejsze rodzaje fotografii to portret i akt. Dlaczego portret? Bo powinien pokazywać nie tylko to, jak jego bohater czy bohaterka wygląda, ale także nawiązywać do jego charakteru, upodobań, stylu bycia. To interesujące doświadczenie, kiedy jedną osobę portretuje więcej fotografów - każdy z nich uchwyci w swoim obiektywie inną cechę charakterystyczną modela, a czasem wydobędzie nawet to, czego portretowany o sobie nie wiedział, zanim nie stanął przed obiektywem aparatu.
Miałam przyjemność zostać sportretowana przez dwójkę wspaniałych fotografów - Zosię Puszcz i Roberta Gorzyckiego. Zupełnie różne osoby, więc i zupełnie różne style, koncepcje, sposoby patrzenia i chwytania rzeczywistości w kadrze. Stąd też dwa zupełnie różne portrety. Jeden bardzo elegancki, wyjęty żywcem ze złotej epoki Hollywoodu. Zainspirowaliśmy się genialnym zdjęciem Elizabeth Taylor. Drugi portret jest pół-retro, pół-pin upowy, dowcipny, zalotny. W pewien sposób nawiązuje do mojej stałej profesji (jestem lektorem języków obcych, czyli mówiąc nieładnie belfrem w okularach:)). Te dwa portrety to jedynie przedsmak innych zdjęć, które zrobiliśmy - poświęcę im osobne posty. Który portret wolicie? Ja uwielbiam oba:)



 fot. Zosia Puszcz

fot. Robert Gorzycki

fot. Gianni Bozzacchi, model: Elizabeth Taylor

poniedziałek, 16 lipca 2012

Welcome to burlesque!

Wyobraź sobie drzwi, przez które wchodzisz do niezwykłego pokoju. Jego najważniejszym elementem jest scena i garderoba. Każdy kostium, który w niej znajdziesz, ubiera Cię w pewność siebie i zmysłowość, nadaje ruchom wdzięk. Patrzysz w lustro powłóczystym spojrzeniem i nie poznajesz tej flirtującej uwodzicielki... Za drzwiami zostały wszystkie negatywne emocje: niepewność, lęk, zagubienie, stres. Jesteś już tylko Ty i scena. Przez całe życie mogło Ci się wydawać, że dobrze siebie znasz, ale na scenie zawsze odkrywasz coś nowego. Światło reflektorów, aplauz publiczności dostarczają adrenaliny nieporównywalnej z niczym innym. Gdy zejdziesz ze sceny i wrócisz przez magiczne drzwi z powrotem do zwykłego świata, nic już nie będzie takie samo. Niby to tylko świat wyobraźni, ale błysk w oku zdradza, że to tak naprawdę coś więcej. Burleska jest dla mnie czymś więcej niż tylko tańcem. To sposób na samodoskonalenie, trening pewności siebie, niezwykła przyjemność i radość czerpana garściami z każdej sekundy tańca. Czy znacie świat za magicznymi drzwiami? Czym jest dla Was burleska?




Foto: Agnieszka Potocka
Styling, make-up: Kitty van Purr