sobota, 27 października 2012

Powarsztatowe

Po dzisiejszych warsztatach postanowiłam odgruzować zaniedbanego bloga i napisać tu kilka słów, które oddadzą moją radość z 6 przetańczonych godzin w towarzystwie 19 niezwykłych kobiet. W Esensai Pole Dance Studio w Gdyni na jeden dzień zagościła inna dziedzina tańca niż ten na rurze. Zatańczyłyśmy do zmysłowej melodii Sonny'ego Lestera, już od dawna chciałam stworzyć do niej choreografię. Niespieszną, miejscami nawet leniwą, ale z pewną iskrą i dużą dozą tajemniczości.
Zamiast spinać mięśnie w walce z grawitacją na rurce, skupiałyśmy się na rzeczach, o których na co dzień nie mamy czasu myśleć lub które nieświadomie pomijamy. O tym, na ile różnych sposobów można pięknie ruszyć dłonią, ile centymetrów w pasie może zredukować gorset, dlaczego w spódniczce tańczy się inaczej niż w spodniach, a patrząc w lustro trzeba umieć docenić to, co się w nim widzi. Choćby przez sekundę warto poczuć, że jest się najpiękniejszą na świecie. Mam nadzieję, że wspaniałe kobiety, które razem ze mną odkrywały nową wersję siebie, od dzisiaj będą widziały nieco inne odbicie w lustrze. Takie, które naprawdę je ucieszy.